Addison.
Wyszłam z łazienki widząc Justina leżącego na moim łóżku z pilotem w dłoni. Zachichotałam i wskoczyłam na niego. Jęknął przez mój nagły czyn, a ja się zaśmiałam.
-Kochanie..-jęknął, na co przestałam się śmiać. Zsunęłam się z niego obciągając sweter w dół. -To bolało- wydął wargi, zbliżając swoją twarz do mojej.
-Tak mi przykro, skarbie- zagruchałam, całując jego wargi.
Uśmiechnął się i szybkim ruchem sprawił, że znalazł się nade mną. Przycisnął swoje wargi do moich. Trzymając jego policzki moimi małymi dłońmi gładziłam jego szczękę, rozkoszując się uczuciem, że jest ze mną, trzyma mnie w ramionach, całuje, kocha. Poczułam, że moje usta są puste, a oczy pozostały zamknięte jeszcze na kilka sekund po tym jak chłopak się ode mnie odsunął.
-Boże, brakowało mi tego.
-Tęskniłem za tobą- uśmiechnęłam się, widząc słodki wyraz jego twarzy. -Jesteś moim szczęściem Addy- składając delikatny pocałunek na czubku mojego nosa, oparł swoje czoło o moje. -Jak widzisz przyszłość?
-Nie wiem, a ty?
-Szczerze?-Zaśmiał się, siadając na moich udach. Pokiwałam głową, a on siedział przez chwilę w ciszy. -Widzę szczęście, widzę ślub, dzieci. Widzę sukces, muzykę, zwiedzanie całego świata, ale chcesz wiedzieć co widzę najwyraźniej?- Uniósł brew, a na jego twarzy pojawił się cwany uśmiech.
-Co?
Nachylił się nade mną i był dosłownie centymetry od moich ust. Jego oddech uderzył w moją skórę.
-Widzę ciebie.
Bieber.
-Justin, kocham cię- wyszeptała, zanim złączyłem nasze usta. Była jedyną rzeczą, którą chciałem, którą pragnąłem i miałem ją na tak długo jak chciałem.
***
-Kurwa mać, Chaz! Nie schrzań "e". Nie schrzań tego pierdolonego "e". Carson, serca są czerwone, nie niebieskie! C-Z-E-R-W-O-N-E, jak piosenka Taylor Swift, którą śpiewasz pod prysznicem, czerwone!- Krzyczałem, kiedy siedzieliśmy wokół olbrzymiego bannera, mając obok siebie farby. James usiadł obok mnie śmiejąc się.
-Stary, wyluzuj. Dobrze sobie radzą!- Westchnąłem, odkładając pędzel na ręcznik obok mnie.
-James, to jest Addison NORDSTORM! Najbardziej idealna dziewczyna na calutkim świecie, musi być idealnie- wszyscy się zaśmiali, potrząsając głową. -Co?-Rzuciłem, patrząc na nich.
-Może pójdziesz i ją znajdziesz, zabierzesz na lunch, a my to dokończymy i ustawimy na stołówce zanim się tam pojawicie. Rozluźnij się trochę- zasugerował Carson. Wziąłem głęboki wdech i pokiwałem głową, wstałem z ziemi otrzepując jeansy.
-Okej, proszę, proszę, nie schrzanicie tego- błagałem, na co oni zmierzyli mnie wzrokiem. Westchnąłem i pobiegłem do stołówki.
James przeniósł się z powrotem na Zachód, więc już dłużej nie musimy być rywalami. Myślałem, że to dobry pomysł, ale Ryan nie jest za bardzo szczęśliwy, nie czuje się z tym dobrze.
Spojrzałem na stolik, przy którym siedziała drużyna siatkarska. Addison rozmawiała z koleżankami. Uśmiechnąłem się widząc, że z powrotem nawiązuje przyjaźnie. Podbiegłem do niej od tyłu i owinąłem swoje ramiona wokół jej tali.
-Kochanie- wyszeptałem, sprawiając, że zachichotała.-Zabieram cię na lunch-powiedziałem i pocałowałem ją w policzek. -O ile panie nie mają nic przeciwko.
Pokiwały głowami uśmiechając się, kiedy chwyciłem dłoń Addison i splotłem nasze palce.
-Dokąd idziemy?- Śmiała się, kiedy prowadziłem ją do samochodu. Otworzyłem jej drzwi od strony pasażera. Wsiadła, dalej się uśmiechając. Powiedziała ciche "dziękuje", zanim okrążyłem samochód i do niego wsiadłem.
-Pantera?
***
-Dobra, mam dla ciebie niespodziankę- wyszeptałem, obejmując ją od tyłu. Otworzyłem drzwi do stołówki wprowadzając ją do środka. Spojrzałem na balkon, z którego zwisał olbrzymi banner trzymany przez machających chłopaków.
" Addison, pójdziesz ze mną na bal? <3 "
-Więc?- Uśmiechnąłem się stając przed nią. Jej usta były rozchylone, lecz po chwili uśmiechnęła się szeroko i wskoczyła na mnie owijając swoje nogi wokół moich bioder. -Czy to znaczy tak?- Pokiwała szybko głową, śmiejąc się. Uśmiechnąłem się i delikatnie ją pocałowałem.
-Kocham cię, kocham cię, kocham cię!- Mówiła, całując mnie cały czas. Zaśmiałem się.
-Też cię kocham- mruknąłem w jej usta, przyciskając je ponownie do moich.
Objęła rękami moją szyje, kiedy obróciłem nas wokół mojej osi. Wszyscy na stołówce klaskali, a ja dalej obracałem się trzymając ją w ramionach.
Prawdopodobnie powinienem szukać garnituru.
~*~
Zawaliłam po całości, wiem, przepraszam! Naprawdę cholernie zależy mi na Truth or Dare i mam zamiar je dokończyć, nawet jak nikt nie będzie czytał, chociaż mam nadzieje, że ktoś został. Przyznam szczerze, za nawet ja musiałam się cofnąć do rozdziałów, żeby ogarnąć o co chodzi. Historia Addison i Justina jest słodka, ale do czasu.. zobaczycie z resztą. Kocham Was i przepraszam, że spieprzyłam wszystko. Mam nadzieje, że to coś wyżej dało się w miare przeczytać.. No i co? Do następnego misie. #muchlove
czekałam, czekałam i w końcu się doczekałam :D rozdział taki słodki <3
OdpowiedzUsuńFajnie rozdział ale krótki :(
OdpowiedzUsuńBOSKIE !
OdpowiedzUsuńCzekalam cały czas. No i w końcu jest! <3
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam rozdział i kompletnie nie wiem o co chodzi. Będę musiała przeczytać jeszcze raz cały blog od nowa..
OdpowiedzUsuńRozumiem, miałam dokładnie to samo.. Ogólnie oni są ze sobą szczęśliwi i takie flaki z olejem.. no, póki co sa szczęśliwi.
UsuńJaki słodki rozdział <3 Cieszę się że wróciłaś ;* Nie mogę doczekać się następnego, mam nadzieję że będzie szybciej ;***
OdpowiedzUsuńAlr słodki rozdział❤❤💐💐 Justin jest taki kochany❤❤ Kiedy następny rozdział ?
OdpowiedzUsuńCzekam ! Twoja wierna fanka !:*
OdpowiedzUsuńSwietny rozdział i też bede musiała wszystko czytać od nowa ale cóż :D
OdpowiedzUsuńbtw genialny szablon <3
OdpowiedzUsuńJeeeezuuuu kocham i nie mogę się doczekać następnego! <3
OdpowiedzUsuń#muchlove
Jestem nowa czytelniczka ;3 kiedy next ?
OdpowiedzUsuńświetny ! ♥ zapraszam do mnie http://fanfiction-bestfriendornot.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńcudowneee <3
OdpowiedzUsuńA gdzie 14 rozdział??
OdpowiedzUsuńTen był pisany w 2014 a jest 2015.
kiedy nastepne
OdpowiedzUsuń